Pierwsza recenzja z którą się nie zgadzam, i to w 100%. Film ma swój niesamowity klimat, ale
od razu zastrzegam, nie jest to kino dla widza, dla którego 2+2 =4. Jestem wręcz zaszokowany
tą na wskroś subiektywną oceną, bo jak można tak napisać: Jeśli dobrnęliście w lekturze aż
dotąd to już wiecie, że "Życie, którego nie było" można sobie z czystym sumieniem odpuścić.
Bzdurna fabuła, nieporadna reżyseria i bardzo przeciętne aktorstwo to podstawowe powody,
dla których powinniście to uczynić? Nie podobał się, ok! Ale dlaczego zaraz namawiać do
odpuszczania sobie? ze strachu? Bo być może innym się spodoba? Najpierw przeczytałem tą
żałosną recenzje, a dopiero potem obejrzałem film, i doszedłem do wniosku, że oglądaliśmy
różne filmy. Polecam, szczególnie fanom M. Night Shyamalana, bo to chyba jedyny film Joseph
Rubena, który wpisał się w tą konwencję.